Ciekawe miejsca dla dzieci w Cieszynie spodobaja się również rodzicom. Podejdźmy do tej wycieczki niesztampowo. Poszukajmy sobie przewodnika. Nie takiego prawdziwego, w czerwonym polarze z odznaką. Znajdźmy postać, która mogłaby nas poprowadzić po cieszyńskich uliczkach. Co powiecie Państwo na Mysz Kościelną? Irena Kwaśny, cieszyńska historyczka sztuki mówi, że mysz świetnie mogłaby sprawdzić się w takiej roli. Przy okazji oswoimy zwierzątko, które niekoniecznie cieszy się dobrą opinią. Mysz Kościelną najlepiej spotkać w kościele albo przynajmniej w przykościelnej kaplicy. Zacznijmy więc nasz cieszyński spacer na wzgórzu zamkowym w Cieszynie (FILM W 360).
Mysz kościelna, fot. Pixabay
Znajdująca się tam rotunda św. Mikołaja i św. Wacława (WITRUALNY SPACER), czyli dawna kaplica - to z całą pewnością najbardziej znany cieszyński zabytek. Dlaczego? Ano dlatego, że widział go każdy, absolutnie każdy, kto kiedykolwiek płacił w sklepie polskimi banknotami. Grafika z najlepiej zachowaną średniowieczną budowlą w naszym kraju nie przez przypadek trafiła na dwudziestozłotówkę.
Niezwykłe są też opowieści archeologów o tym miejscu. Ostatnie badania pozwoliły stwierdzić, że rotunda nie jest aż taka stara, jak się nam wszystkim wydawało. Czy to nie fascynujące, że przy tylu nowoczesnych metodach badawczych i prowadzonych od lat wykopaliskach archeologicznych dopiero w ostatnich latach udało się potwierdzić, że rotunda powstała w XII w., a nie jak dotąd sądzono sto lat wcześniej? Dla Myszy Kościelnej sto lat w jedną lub w drugą stronę to kwestia zupełnie drugorzędna. Ponad wszelką wątpliwość doskonale pamięta ona odwiedzającego kaplicę kasztelana – czyli przedstawiciela władcy w terenie. Kasztelania cieszyńska znana była już od XII w., a zadaniem kasztelana było, między innymi, pilnowanie porządku na granicach i ściąganie danin na rzecz panujących tu wtedy władców.
Namawiam Państwa najserdeczniej, by wejść do środka rotundy. Otwieranie drzwi (klucz znajduje się w kasie, gdzie można kupić bilety do Wieży Zamkowej) to jak wyprawa w czasie. Możemy przenieść się do średniowiecza. Zainteresować dzieci tym, jak układane były kamienie na sklepieniu, jak w czasach, gdy nie było betonu, przy pomocy na przykład skorupek kurzych jaj wiązano zaprawę i sklejano poszczególne warstwy kamieni. To może nieco dramatyczny opis, ale aby średniowieczu wybudować zamek, wieżę albo rotundę… używano szczątków organicznych. Należały do nich między innymi skorupki jajek, ale też wszystkie inne martwe części roślin i zwierząt np.: sierść, kawałki skór zwierzęcych, czy kości krów. Z takiej mieszaniny po pewnym czasie powstawał swoisty klej, który po wymieszaniu z piaskiem służył do zlepiania kamieni. Pomysłowe, prawda?
Rotunda cieszyńska, fot. T. Renk, wwww.slaskie.travel
Rotundę cieszyńską (FILM W 360) wymurowano tak dobrze, że przetrwała osiem wieków. Przy tej okazji można sobie wyobrazić, jak działało średniowieczne miasto, jacy rzemieślnicy byli potrzebni przy budowie rotundy i starszej o dwieście lat Wieży Piastowskiej. Na nią też warto się wdrapać, by zobaczyć z góry cały Cieszyn. Zwłaszcza, że już za chwilę zaproszę Państwa na międzynarodową wycieczkę - na most cieszyński. Rzekę Olzę, most i czeską stronę miasta widać z wieży doskonale. Zanim opuścicie wzgórze zamkowe, namawiam na obowiązkowe selfie z różowym jeleniem. Rzeźba ustawiona jest przed wejściem do Zamku Cieszyn i od lat przykuwa uwagę. Zdjęcia z jeleniem obowiązkowo trzeba wkleić do albumu z wakacji.
Zamek Cieszyn, fot. T. Renk, www.slaskie.travel
W Zamku Cieszyn odbywają się różnorodne wystawy i spotkania dla dzieci np. „Domek na drzewie”, dlatego przed przyjazdem warto sprawdzić stronę internetową tego obiektu. Na stronie znajdziecie Państwo również informacje na temat zmieniających się - w zależności od pory roku - godzin otwarcia Wieży Piastowskiej (FILM W 360) i rotundy św. Mikołaja i św. Wacława.
Mysz Kościelna nie do końca potrafi się zdecydować, czy poprosić o polski, czy czeski paszport, aby zobaczyć najbardziej ciekawe miejsca dla dzieci w Cieszynie. Zwłaszcza gdy jedną łapkę może ustawić w jednym kraju, a drugą - w kraju sąsiednim. Most graniczny łączy brzegi Olzy, ale w roku 1920 to, co miało łączyć, zaczęło dzielić. Wiele rodzin mieszkających po jednej i drugiej stronie Olzy zostało rozdzielonych przebiegającą tu granicą. Po spełnieniu pewnych warunków i wbiciu pieczątki do paszportu można było tę czesko-polską granicę przekraczać. My możemy to dzisiaj robić bez paszportów, zniknęły budynki strażnic granicznych, a mieszkańcy polskiego i czeskiego Cieszyna mogą swobodnie przechodzić z jednej części miasta do drugiej.
Jeśli krótki pobyt po czeskiej stronie Cieszyna nie wywołał wystarczającego entuzjazmu u najmłodszych uczestników wycieczki, możemy im zaproponować spacer… po Wenecji. Tak od wielu już lat nazywa się okolice nad sztucznym potokiem Młynówka, który od XVI w. służył mieszkającym pod murami rzemieślnikom. W tym urokliwym miejscu znajdziemy dzisiaj restauracyjki i kawiarnie, ale warto zwrócić uwagę przede wszystkim na jego miastotwórczy charakter.
Bez takich rzemieślników nie mogłoby funkcjonować średniowieczne miasto. A sami rzemieślnicy nie mogliby przetrwać bez wody, a nasza przewodniczka, Mysz Kościelna, musi uważać by nie wpaść do płynącego leniwie potoku, mówiąc o tym jakie jeszcze ciekawe miejsca dla dzieci w Cieszynie możecie zobaczyć.Nie można jej też dopuścić do pomieszczeń tak zwanego Wielkiego Młyna, w którym produkowano mąkę na potrzeby mieszkańców zamku i na sprzedaż.
Wenecja cieszyńska, fot. T. Renk, www.slaskie.travel
Gdy ze znajdującej się wzdłuż Młynówki ul. Przykopy spojrzymy w górę, zobaczymy mury miejskie. To tam wdrapiemy się, by poszukać dalszych śladów średniowiecznego miasta i owianej tajemnicą Studni Trzech Braci. Kiedyś podobną drogę przechodzili mieszczanie, którzy chcieli kupić mąkę u młynarza albo wyprawione w warsztacie garbarskim skóry.
Piękna legenda opowiada o tym, jak przy studni spotkali się trzej założyciele Cieszyna, książęta Piastowscy – Bolek, Leszek i Cieszek. To oni mieli założyć miasto, którego historia rozpoczęła się już ponad 1200 lat temu. Jeśli doszło do legendarnego spotkania, to nie w tym miejscu, bo pierwsze wzmianki o studni pochodzą dopiero z XVI w. Wyciągana ze studni woda, przez wiele lat wykorzystywana była przy produkcji piwa, z którego Cieszyn słynął przez stulecia.
Warto spojrzeć też na brukowaną ulicę prowadzącą w kierunku rynku. W czasach, gdy nikt nie myślał o łazienkach, wannach ani kanalizacji, to właśnie na tę stromą uliczkę mieszczanie, a pewnie raczej ich służący, wylewali nieczystości. Brudy z wiadra płynęły prosto w dół, w kierunku cieszyńskiej Wenecji. Tak było we wszystkich średniowiecznych miastach, więc w Cieszynie nie było inaczej.
Gdy dojdziemy na rynek, warto zorganizować krótki konkurs na spostrzegawczość i wyruszyć na bezkrwawe łowy (byle tylko nie upolować towarzyszącej nam Myszy Kościelnej!). Zadanie jest proste: na jednym z budynków bystre oczy młodych podróżników bez trudu odkryją brunatnego jelenia. To w tym miejscu, od XVIII w. funkcjonował hotel, w którym bywali cesarz, car i książęta. Po przebudowie hotel zaczęto nazywać „Pod brunatnym jeleniem”.
Rynek w Cieszynie, fot. T. Renk, www.slaskie.travel
Zmęczonym wędrowcom proponuję odpocząć w jeszcze jednym niezwykłym miejscu. Mam nadzieję, że nikt nie zmienił tam menu i nadal podają dobre lody. Zapraszam was do Cafe Muzeum, do której wejść można z dziedzińca Muzeum Śląska Cieszyńskiego (WIRTUALNA WYCIECZKA). To miejsce wybieram specjalnie, bo już za chwilę znajdziecie się Państwo w jednej z najbardziej nietypowej stajni, zaprojektowanej na planie koła. To właśnie tu urządzono dzisiaj kawiarnię. W 1831 r. hrabia Filip Saint Genois d’Anneaucourt kupił miejski pałac w Cieszynie. Rozbudował rezydencję, angażując do tego projektu znanego wiedeńskiego architekta Józefa Kornhausla, projektanta wielu austriackich pałaców. W tym czasie powstała także oryginalna stajnia, na którą kochający konie hrabia mógł spoglądać z okien swojego pałacu. Ciekawe, co by powiedział widząc, że po latach przyprowadzi nas tutaj na lody Mysz Kościelna. Smacznego!
Dzisiaj w budynku dawnego pałacu znajduje się Muzeum Śląska Cieszyńskiego.
Czy Mysz Kościelna boi się Kociej Szajki? Takie pytanie zadają sobie czytelnicy świetnej książki Agaty Romaniuk „Kocia szajka”. Niezwykle polecam tę detektywistyczną historię dla najmłodszych, której akcja dzieje się właśnie w Cieszynie. Pochodząca z tego miasta autorka stworzyła serię opowieści o super kotach i ich fascynujących przygodach. W pierwszym tomie bohaterowie rozwiązują zagadkę zaginięcia śledzi potrzebnych do przygotowania słynnych cieszyńskich kanapeczek ze śledziem. Czy komisarz Ludwik Psota i policjantka Walerka Koczy rozwikłają tę kryminalną zagadkę – przekonajcie się wraz z dziećmi. Zresztą smaczne i typowe dla Cieszyna kanapki ze śledziem polecam równie gorąco, jak książkę Agaty Romaniuk.
Wiosną, w Rezerwacie Kopce znajdującym się w cieszyńskiej dzielnicy Marklowice, odnaleźć można kępki żółto-zielonych kwiatów. To występująca na Pogórzu Cieszyńskim cieszynianka wiosenna. Rozszyfrujmy drugi człon nazwy tej rośliny – wiosenna, bo zakwita jako jeden z pierwszych kwiatów, gdy tylko zejdą śniegi. Cieszynianka jest też najprawdopodobniej jedyną rośliną w Polsce, której nazwa pochodzi od miasta. Wszystko za sprawą legendy, według której nasiona tej rzadkiej rośliny przywiózł tu w XVIII w. szwedzki żołnierz. Gdy wyjeżdżał na Wojnę Trzydziestoletnią, woreczek ziemi zawiesiła mu na szyi jego ukochana mama. Przed śmiercią poprosił, by woreczek wysypać na grobie. I tak nieznane kwiaty zakwitły na mogile biednego żołnierza. A spacer w poszukiwaniu objętej ścisłą ochroną cieszynianki może być pretekstem do kolejnego przyjazdu do Cieszyna.
----------------------
ul. Tadeusza Regera 6, Cieszyn
-------------------------
ul. Tadeusza Regera 6, Cieszyn
(godziny otwarcia są zmienne, w poniedziałki nieczynne)
-----------------------
Wieża Piastowska, Rotunda św. Mikołaja i św. Wacława